adkontekst

niedziela, 8 stycznia 2012

Komunikacja w wychowaniu



Zarówno komunikacja jak i wychowanie jest sztuką. Jedno i drugie wykorzystywane są przez ludzi od zawsze ale dziś, w dobie XI wieku zarówno jednego jak i drugiego wciąż się uczymy.Jak uczyć się sztuki wychowania i komunikacji? Jak podejmować proces wychowania świadomie? W jaki sposób słuchać, aby usłyszeć?

Proces wychowania jest procesem, któremu podlegamy od pierwszych chwil życia. Jest to również proces, w którym mamy udział jako rodzice. Dzieci nasze, wychowywane są jednak nie tylko przez nas, ale praktycznie przez wszystkich, pod których opieką przebywają. Na proces ten będą miały także wpływ inne - a właściwie wszystkie czynniki zewnętrzne, które oddziaływają na dziecko w jakikolwiek sposób.

Wychowanie winno być procesem świadomym i celowym – nierzadko jednak, jest ono wynikiem pozostawania w kręgu wpływu dorosłych, z którymi dziecko ma na co dzień kontakt. Zdarza się, że proces wychowania przebiega automatycznie, albo raczej mimo woli – zadziewa się, dzień po dniu, bo brakuje czasu, żeby proces ten świadomie zaplanować i równie świadomie realizować.
Zdarza się, że z bycia wychowywanym najlepiej pamiętamy to, jak byśmy nie chcieli wychowywać naszych dzieci. I tu pojawia się „brak” – tego nie chcę. A co w zamian? Trzeba wiedzieć, czym wypełnić tę pustkę, ponieważ w chwilach trudnych, w chwilach emocji – pierwszy wzorzec reakcji, czy postępowania z dzieckiem będzie taki – jaki wynieśliśmy z domu. I zareagujemy dokładnie tak jak nie chcemy.

Wychowywać można się uczyć, można podejmować ten proces świadomie. Możemy więc niejako zarządzać wychowywaniem, naszych dzieci, jednak tylko w obszarze, który jest zależny od nas. To, w jaki sposób inni wpływają na nasze dziecko, w dużej mierze jest poza naszą kontrolą. Tu, pozostanie nam jedynie asekurowanie lub łagodzenie tego, co może być trudne. Można więc zadać pytanie, co zależy od nas. Temu warto się przyjrzeć i zaangażować, tak by tę strefę wpływu, która nam pozostaje, wykorzystać maksymalnie. Na pewno jest tu wiele aspektów. Nie możliwe jest przeanalizowanie ich wszystkich jednocześnie.

Na początek wystarczy – jeśli wychowując dziecko – świadomie będziemy się z nim komunikować. Nie jest bez znaczenia w jaki sposób zwracamy się do dziecka. Punktem wyjścia może być potraktowanie - zarówno malucha jak i starszaka, czy później nastolatka, jako równego partnera w rozmowie; jako kogoś, komu ofiarujemy swoją uważność i szacunek. Choć czasem będzie brakowało cierpliwości, żeby do końca wysłuchać i nie przerwać (bo przecież ja już wiem, co chcesz mi powiedzieć); choć czasem: „nie ma dyskusji” – będzie się samo narzucało – jeszcze przed wysłuchaniem wszystkich argumentów; choć czasem złość i emocje pierwsze dojdą do głosu – warto potraktować poważnie sprawę komunikowania się z dzieckiem. Warto również potraktować poważnie sprawę komunikowania się z innymi osobami, z którymi na co dzień mamy kontakt. Czymże jest wychowanie, jak nie dawaniem dziecku przykładu, przez swoje zachowanie, swoje postawy, decyzje i wybory, spójność swojego życia z deklarowanymi i przekazywanymi wartościami.
Dbając o komunikację w rodzinie, dbając o komunikację z dzieckiem – wychowujemy je do dbania o komunikację z innymi, uczymy go, w jaki sposób się porozumiewać, przekazujemy mu bardzo cenne umiejętności i równocześnie dużo bardziej świadomie podejmujemy proces wychowania.

Jednym z aspektów komunikacji jest słuchanie. Umiejętności słuchania, zwłaszcza słuchania dziecka, również można się nauczyć. Kształtując umiejętność słuchania warto uruchomić w sobie ciekawość.
„Bycie dorosłym” sprawia, że zdarza nam się podchodzić do dziecka z góry przyjętymi założeniami, już z góry wiemy, co dziecko chce nam powiedzieć – jak tylko zacznie mówić. Wobec tego – nie dajemy dziecku dokończyć. Kiedy jednak nastawimy się na słuchanie, może się okazać, że parę „nagryzmolonych” na kartce kresek to nie dom, ale studniaJ. Słuchanie przydaje się jednak zwłaszcza wtedy, gdy dziecko chce nam powiedzieć o swoich uczuciach, o tym, co przeżywa, co się w nim w danym momencie dzieje.
Może się okazać, że tę samą sytuację będziemy odbierali inaczej niż dziecko i to jest ok. Jeśli nam jest zimno, to nie znaczy, że dziecko musi założyć sweter. W pomieszczeniu nie jest ani zimno, ani gorąco (np. przy 20 stopniach) – nam jest zimno, dziecku jest gorąco (bo na przykład biega, albo nie dawno jadło, albo my jesteśmy przemęczeni i jest nam chłodniej).

Sprawa komplikuje się bardziej, gdy dziecko zaczyna mówić o czymś, co jest dla niego trudne. Ważne, by w tym momencie (jeżeli to tylko możliwe), odłożyć to, co nas zajmuje i skupić uwagę na dziecku, tak, aby naprawdę móc go usłyszeć. Pomocne mogą być w tym momencie dostosowanie się do wzrostu dziecka (kucnięcie, posadzenie dziecka obok siebie) i utrzymanie kontaktu wzrokowego.

Nie chodzi tu jednak tylko o zewnętrzne zachowanie – dziecko wyczuje jakie jest nasze nastawienie. Trzeba więc ofiarować dziecku w tym naszą uważność, skupienie, otwartość i ciekawość tego, co dziecko ma nam do zakomunikowania. Niech to będzie autentyczne – wówczas odpowiednie słowa nasuną się same. Nie trzeba odpowiedzi (choćby tej empatycznej:) układać w głowie w czasie, gdy dziecko do nas mówi.

Aby podjąć taką rozmowę – trzeba mieć czas. Tego oczywiście często brakuje. Może się zdarzyć, że w danym momencie rzeczywiście nie jesteśmy w stanie poświęcić dziecku należytej uwagi. Wówczas, warto (oczywiście w pełnym kontakcie z dzieckiem) powiedzieć mu o tym: „Nie mogę Cię teraz wysłuchać, ale chętnie to zrobię jak skończę. To będzie za chwilkę, przyjdę wtedy do Ciebie”. Jeśli będziemy próbować słuchać i równocześnie kontynuować swoje zajęcie – katastrofa murowana.

Nie wszystko też da się odłożyć na później. Jeśli maluch przybiegnie, bo właśnie się przewrócił i rozbił kolano – szybka interwencja będzie dużo skuteczniejsza. Kiedy dziecko mówi o czymś, co jest dla niego trudne, o jakimś swoim bólu (może to być ból fizyczny) – możemy odczuwać bezradność. Nie mogąc ulżyć dziecku, gdy boli go rozbite kolano, albo rączka po szczepieniu, chcielibyśmy, żeby dziecko nie cierpiało i zaprzeczamy jego uczuciom lub próbujemy odwrócić uwagę: „Nie płacz już, na pewno tak bardzo nie boli”. Oczywiście wtedy dziecko zaczyna płakać jeszcze bardziej. W nas z kolei wzrasta irytacja wynikająca po pierwsze z drażniącego płaczu, po drugie z faktu, że nic nie możemy z tym zrobić.

Okazuje się, że magicznie działa po prostu usłyszenie i zaakceptowanie tego, że dziecko w danym momencie cierpi. Przytulenie ze słowami „przewróciłeś się, rozbiłeś kolano, musi Cię bardzo boleć”; „słyszę jak bardzo Cię boli”; „to było nieprzyjemne, teraz boli Cie ręka” – osusza łzy prawie natychmiast. Dziecko wie: ktoś, kto jest dla mnie ważny (rodzice) rozumie co ja przeżywam. Teraz mam siłę, żeby to wytrzymać, nie jestem z tym sam. Kiedy nazywamy uczucia dziecka – uczymy je rozpoznawać w sobie, a co za tym idzie, lepiej sobie z nimi radzić.

Tak wychowywany dwulatek, podczas zabawy klockami – gdy coś mu się nie uda – rzuci klockami i powie: „jestem zdenerwowany”, zamiast: „klocki są głupie”. W nastawieniu na słuchanie, warto też wyłączyć ocenianie. Jest to bardzo trudne i narzuca się niemal automatycznie powodując gwałtowną reakcję zaprzeczenia tego co dziecko czuje naprawdę. „Nienawidzę mojego brata” – sprawia, że chcąc aby nasze dzieci się kochały próbujemy załagodzić lub zaprzeczamy wprost – „na pewno nie jest tak źle”; „zabraniam Ci tak mówić”.

Dziecko (i my również) ma prawo przeżywać wszystkie uczucia; uczucia same w sobie nie podlegają ocenie moralnej – nie są ani złe ani dobre. Ocenie moralnej podlega dopiero to, co z tymi uczuciami zrobimy. Jeśli dziecko „nienawidzi brata” nie może się z tego powodu z nim bić, może nam jednak o tym powiedzieć. Jeśli zostanie usłyszane: „Jesteś na niego tak wściekły, że czujesz nienawiść” – prawdopodobnie powie o co chodzi i samo znajdzie rozwiązanie, a kilka chwil później będzie w stanie się z nim pogodzić.

Uważność w kontakcie, akceptacja, nie zaprzeczanie uczuciom oraz ich nazywanie, to niektóre aspekty słuchania. Słuchania, które jest nieodzownym elementem komunikacji nie tylko z naszymi dziećmi, ale komunikacji w każdej relacji, jaką tworzymy z innymi. Umiejętności słuchania możemy się uczyć, nie zawsze bowiem jest to coś, co „wynieśliśmy z domu”. Ucząc się słuchać, uczymy słuchać również nasze dzieci – a to bez wątpienia poprawi komunikację w rodzinie.

Wychowanie jak i komunikacja jest sztuką – sztuką, której można się uczyć.
Sylwia Zawlocka





sobota, 17 grudnia 2011

Mądre Wychowywanie

Autorem artykułu jest Mądre Wychowanie


Od kilku lat zaczęła w Polsce panować moda na zdrowy styl życia. Ludzie zaczęli bardziej dbać o siebie, o swój wygląd i o swoje zdrowie. Coraz częściej widzimy na ulicach ludzi uprawiających m.in. nordic walking a siłownie, kluby fitness i SPA powstają jak grzyby po deszczu. Mentalność ludzi zaczęła się zmieniać.

Zależy im by za parę lat wyglądać i czuć się równie dobrze jak dziś. Rozumieją, że nie ma nic za darmo. Na wszystko trzeba zapracować już teraz.

Tak samo jest z naszymi dziećmi. Jeżeli już od najmłodszych lat nie zajmiemy się kształtowaniem w nich dobrych nawyków, za kilka lat będziemy musieli poświęcić dwa razy tyle czasu by oduczyć ich tych złych. Łatwiej jest nauczyć młodego czegoś nowego, niż starego oduczyć tego, czego się kiedyś nauczył.

Powinniśmy od najmłodszych lat starać się aby nasze dziecko utrwalało pozytywne wzorce. Jednak aby tak było, musi ono znaleźć jakiś wzór do naśladowania - a przecież najbliżej ma nas rodziców. My jesteśmy jego najlepszymi nauczycielami, najlepszym wzorcem do naśladowania. Pod warunkiem, że mamy świadomość tego, że nasze zachowanie, czyny i słowa będą zapamiętywane i odwzorowywane. Jak już pisałam w swoim poprzednim artykule, jeżeli nie chcesz żeby Twoje dziecko „TO” robiło, to sama „TEGO” nie rób.

Dziecko jest genialnym obserwatorem. Zauważy każdą niezgodność między czynem a słowem. Jeżeli będziesz nie konsekwentna w tym co robisz, Twoje dziecko na pewno to zauważy i wykorzysta przeciwko Tobie. Jeżeli przykładowo mówisz dziecku, że trzeba myć zęby po każdym posiłku a sama tego nie robisz, to nie miej później pretensji, że ono Cię nie słucha. Czy Ty liczysz się z osobą, która mówi co innego i robi co innego?

Warto poświęcić swojemu dziecku jak najwięcej czasu już od narodzin. Skupiając się na tym jakiego człowieka chcemy wychować. Jednak nie chodzi mi o to, co nazywamy „opieką nad dzieckiem” – troszczeniem się o to by miało sucho i było najedzone ale o prawdziwe, mądre wychowywanie.

Musisz najpierw ustalić co chcesz osiągnąć, odpowiadając sobie na kilka pytań:

Jak chcesz aby zachowywało się Twoje dziecko wobec Ciebie?

Jak powinno zachowywać się wobec innych ludzi?

Czy chcesz żeby było szczęśliwe i zadowolone ze swojego dorosłego życia?

Czy chcesz aby miało łatwiejszy start w dorosłe życie niż Ty?

Czy chcesz aby lepiej potrafiło radzić sobie z różnymi problemami?

Gdy już odpowiesz sobie na wyżej postawione pytania, będzie Ci łatwiej ustalić jak powinnaś postępować ze swoim dzieckiem. Na jakie swoje zachowania zwrócić szczególną uwagę, jakie zachowania wyeliminować (złość, nerwy, negatywne emocje itp.), a jakie wprowadzić (pochwały, czułość, wspólna zabawa itp.).

Większość zachowań i nawyków, a czasami nawet sposób myślenia wynosimy z naszego domu rodzinnego. Dlatego tak ważne jest to jak zachowujemy się przy naszym dziecku, co robimy i co mówimy.

Na pewno nie raz widziałaś na ulicy czy w sklepie sytuację jak płaczące dziecko rzuca się na podłogę lub biega i krzyczy, że on czy ona chce „to” czy „tamto”. Przypomnij sobie co wtedy czułaś. Czy nie pomyślałaś o tym, aby Twoje dzieci nigdy nie zachowywały się w miejscach publicznych, abyś nie musiała wstydzić się przed ludźmi. Nikt tego nie chce. Wszyscy chcemy aby nasze dzieci były „aniołkami”. Aby zawsze robiły to co trzeba i kiedy trzeba. Ale żeby tak się stało musimy troszkę na to zapracować.

Aby uniknąć przykrych sytuacji zawsze zwracaj uwagę co mówisz do swojego dziecka, jakimi słowami i jakim tonem. Ważne jest również to jak zwracają się do dziecka inni członkowie rodziny. Jeżeli Twoje dziecko spędza jakąś część swojego czasu na przykład z „dziadkami” czy „wujkami”, to rozmawiaj z nimi na temat swoich metod wychowawczych. Zawsze tłumacz dlaczego postępujesz w określony sposób i dlaczego wymagasz też tego od nich. Jeżeli zrozumieją powód Twojego postępowania, nie będą robili odwrotnie, myśląc, że oni jednak wiedzą lepiej. Wszystko to jest bardzo istotne. Często rodzice dziwią się dlaczego ich dzieci są „niegrzeczne” – pyskują, krzyczą itp. – jednak nie zdają sobie sprawy z tego, że to oni są tego przyczyną lub środowisko w jakim wychowuje się dziecko. Wystarczy w tak młodym wieku wyeliminować negatywne wzorce aby zauważyć poprawę w zachowaniu swojego dziecka.

Spróbuj przez jeden dzień zwracać uwagę na to co robisz i na to co mówisz do swojego dziecka. Cały czas kontrolując siebie, mając na uwadze konsekwencje jakie może mieć Twoje zachowanie w stosunku do dziecka. Następnie spróbuj wprowadzić więcej pozytywnych reakcji, emocji i zachowań. Aby Twoje dziecko czuło, że jest dla Ciebie ważne. Nie ma nic piękniejszego niż dziecko wyciągające z miłością rączki w kierunku mamy czy taty aby się do nich przytulić.

Nikomu nie trzeba mówić, że wychowywanie małej istotki nie należy do rzeczy łatwych. Jest to wręcz bardzo trudne zadanie, z którym wiąże się wiele frustracji i przeszkód oraz sporo łez i burzliwych rozmów. Wiemy, że musimy zachować odpowiednią równowagę między miłością a dyscypliną, musimy wiedzieć kiedy interweniować a kiedy powstrzymać się. Nikt nie jest idealny. Wszyscy popełniamy błędy. Jednak najważniejsze jest aby na tych błędach się uczyć i starać się już ich nie popełniać. Wówczas i my będziemy szczęśliwsi i nasze dziecko również. :)

---

Mądre Wychowanie

http://madrewychowanie.blogspot.com/

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak wychować szczęśliwe dzieci...

Autorem artykułu jest Monika Kminiak


Zdarzyło Ci się kiedyś wypowiedzieć słowa: "Szkoda, że nie wiedziałem tego, gdy byłem dzieckiem"?
Teraz stoisz przed szansą przekazania dziecku cennej lekcji życia. Niech wie, że sposób życia o jakim marzy jest możliwy i
dostępny, jeśli tylko włoży w to swój wysiłek, aby tak się stało.



Ten wysiłek będzie nieporównywalnie mniejszy do korzyści, jakie może otrzymać, a przede wszystkim korzyści te pozostaną na resztę jego wspaniałego życia.

Czy naprawdę chcesz być szczęśliwy?
Zdaję sobie sprawę z tego, że pytanie może wydawać Ci się śmieszne, bo na dobrą sprawę każdy odpowiedział by w tym miejscu:
TAK!
Tymczasem prawda jest taka, że większość dzieci i ludzi dorosłych walczy codziennie z tym, aby BYĆ SZCZĘŚLIWYMI. Pomimo tego, że wszyscy chcemy być szczęśliwi, wielu ludzi nie potrafi znaleźć szczęścia. Dzieje się tak dlatego, że szukają je w niewłaściwych miejscach.

Jednym z najważniejszych problemów z jakimi ludzie mają do czynienia jeśli chodzi o szczęście, to fakt, że oni tak na dobrą sprawę
nie wiedzą czym właściwie jest szczęście, co sprawia, że czują się szczęśliwi i jak można być częściej szczęśliwym.

A musisz wiedzieć, że bycie szczęśliwym, to wybór każdego z nas.

Wszyscy znamy uczucie szczęścia. Znamy ludzi, u których to uczucie występuje częściej, niż u innych. Znamy również osoby, które są szczęśliwsze, niż inne.
Dlaczego tak jest?
Możemy robić rzeczy, które sprawiają, że czujemy się szczęśliwi, albo być wśród ludzi, którzy są szczęśliwi za to, że są blisko nas. Ale co zrobić, kiedy zdarzają się pewne rzeczy, które sprawiają, że czujemy się nieszczęśliwi? Jak przywrócić uczucie szczęścia? Jak BYĆ szczęśliwszym w życiu?

Zapamiętaj!
Szczęście jest WEWNĄTRZ CIEBIE, NIE POZA TOBĄ.
Nigdy nie odkryjesz prawdziwego szczęścia jeśli oczekujesz, że znajdziesz je „gdzieś tam”. Szczęście jest wewnątrz Twoich własnych myśli, działań i przekonań.
Więcej rzeczy, więcej pieniędzy i więcej przyjemności zapewniają tylko chwilowe wybuchy szczęścia, które nie utrzymają sie wiecznie. W niektórych sytuacjach nie spowodują w ogóle żadnego uczucia szczęścia.

Mimo, że doświadczamy przyjemne uczucia, to tak naprawdę jest to tylko 1/3 ogólnego poziomu szczęścia. Taki poziom szczęścia osiągamy najczęściej.

Naukowcy ustalili, że pozostałe 2/3 poziomu szczęścia polega na kreowaniu ZNACZENIA życia człowieka poprzez POMAGANIE INNYM JAK MOGĄ BYĆ SZCZĘŚLIWYMI, poprzez ZAZNANIE MIŁOŚCI, DOBROCI i WDZIĘCZNOŚCI oraz poprzez ROBIENIE TEGO CO KOCHAMY ROBIĆ, a więc robienie rzeczy z pasji.

Jednakż.e... nie możemy BYĆ SZCZĘŚLIWI PRZEZ CAŁY CZAS! TO JEST NIEMOŻLIWE.
WSZYSCY MUSIMY CZUĆ SIĘ NIESZCZĘŚLIWI OD CZASU DO CZASU!

Aby zrozumieć, co to znaczy być szczęśliwym, trzeba również zrozumieć jak to jest, kiedy czujemy sie nieszczęśliwi.
To, że odczuwamy różne emocje przy różnych rzeczach, nie oznacza, że nie mamy dbać o to, aby być bardziej szczęśliwymi, a rzadziej nieszczęśliwymi.
Sztuka polega na umiejętności szybkiego przejścia z negatywnego do pozytywnego nastroju.

Zapamiętaj!
Tylko od nas samych zależy czy będziemy szczęśliwi. Żadne okoliczności, żadna osoba nie mają wpływu na nasze szczęście. TWÓJ WYBÓR co zrobisz, aby być szczęśliwym.

---

Monika Kminiak
www.szczesliwedziecko.eu
www.facebook.com/szczesliwedziecko

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Wychowywanie siebie

Autorem artykułu jest Mariusz Kapusta


Jesteś ojcem lub zamierzasz nim być i zadajesz sobie pytanie jak to jest? Nie wiem czy tak jest dla wszystkich, ale dla mnie bycie ojcem to niesamowicie rozwijające zajęcie. Nawet nie mam pomysłu jak zacząć ten post. Zacznę tak: jestem tatą. I przez to, że zostałem ojcem zmieniło się moje postrzeganie świata. Niby wszystko wiedziałem teoretycznie. Decydujemy się na dziecko, bejbik się rodzi i wszyscy się cieszą i są szczęśliwi. Czytałem co prawda „Dziecko dla początkujących” i wertowałem pisma fachowe, ale nic nie było mnie w stanie przygotować na doświadczenie bycia ojcem.

Jest całkiem inaczej niż się spodziewałem, jest dużo lepiej, ale naprawdę inaczej. Nie spodziewałem się na przykład ile czasu zajmuje opieka nad dzieckiem. Zorientowałem się ile czasu tak naprawdę marnowałem zanim Wiktoria się pojawiła. Dzięki temu, że jest z nami wyciskam z doby prawie każdą minutę i robię tylko rzeczy najistotniejsze, bo nie mam czasu na głupoty. Wcześniej potrafiłem wieczorami grać kilka godzin, teraz, jeżeli znajdę w ciągu dnia 15 minut to jest to święto. Ale akurat na to nie narzekam, bo jest to mój świadomy wybór i bardzo dobrze mi służy.

Zboczyłem trochę z głównego wątku. Jest inna rzecz, która jest najistotniejsza w tym wszystkim. Nie zdawałem sobie sprawy jak wielka odpowiedzialność wiąże się z dzieckiem. Znowu, oczywiste jest dla mnie, że trzeba zapewnić mu opiekę, dobre wykształcenie itd. Ale prawdziwe wyzwanie i odpowiedzialność polega na tym, że tworzysz nowego człowieka! Wpływ rodziców na dziecko jest tak ogromny, że według mnie to wychowanie decyduje o tym, co dziecko osiągnie jako dorosły.

Dziecko nie jest w stanie ocenić, co jest dobre a co złe, ono po prostu się uczy. Uczy się obserwując. Powtarza to, co Ty robisz. Wierzy, że Ty jako rodzic wiesz najlepiej jak coś powinno być zrobione. To dotyczy nie tylko prostych czynności, ale też postawy wobec życia, wobec siebie. Jeżeli chcesz, żeby twoje dziecko pewnego dnia było dobrym człowiekiem odnoszącym sukcesy sam musisz taki być! I tylko tyle.

Może odkryłem koło, bo zapewne gdzieś to już ktoś napisał, ale dla mnie ma wartość fakt, że ta myśl przyszła do mnie sama. I autentycznie zmieniła moje podejście do tego co robię. Chcę pracować tylko nad rzeczami, o których będę mógł z dumą opowiedzieć mojej córce, gdy wrócę do domu. Na pytanie, co robiłem w pracy nie chcę odpowiedzieć „siedziałem przed komputerem, przeglądałem strony internetowe i piłem kawę”, bo czego ją to nauczy?

Przewrotnie jak w tytule postu. Miałem jako ojciec wychowywać dziecko, a żeby to zrobić porządnie muszę najpierw wychować siebie. Moje dziecko nawet nie wie, co to jest proaktywność, a już nieźle zamieszało w swojej strefie wpływu ;).
---

Mariusz Kapusta

Ekspert Zarządzania Projektami, Autor, Coach

www.proaktywnie.pl www.leadership-center.pl

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Rola ojca w wychowaniu

Autorem artykułu jest Alicja Sieklucka


W swojej pracy zawodowej najczęściej spotykam się z matkami. Mimo, iż matki zdają sobie sprawę jak ogromna jest rola ojca w wychowaniu, trudno im namówić swoich partnerów do przyjścia do szkoły.

Wiele matek wręcz podkreśla, że ojcowie zdecydowaną większość spraw związanych z wychowaniem składają na ich barki.

Pracuję z rodzinami, w których zaistniały mniejsze bądź większe problemy, stąd moje refleksje nad rolą ojca, a właściwie jego emocjonalnego braku w wychowaniu dzieci.

Fromm: „Matka jest pokarmem, miłością , ciepłem, ziemią. Być kochanym przez nią to tyle, co być żywym zakorzenionym, mieć ojczyznę i dom….. ..ojciec reprezentuje świat myśli, przedmiotów, które są dziełem ludzkich rąk, świat prawa i ładu, dyscypliny, podróży, przygody. Ojciec wskazuje dziecku drogę w świat”.

Miłość matki jest bezwarunkowa.

Miłość ojcowska jest zdeterminowana określonymi cechami zachowania dziecka – kocham cię bo spełniasz moje oczekiwania, wypełniasz obowiązek, jesteś taki jak ja. Wyobraża abstrakcję, sumienie, obowiązek, prawo i hierarchię. Miłość ojcowską można utracić, jeśli nie spełni się oczekiwań.

W dobie pośpiechu, internetu, trudniej ojcu sprawować rolę „wprowadzającego w życie” . Dzieci ojców, którzy nie zajmują się dziećmi (mimo fizycznej obecności nie są emocjonalnie dla dzieci dostępni) są gorzej społecznie przygotowane niż dzieci ojców nieobecnych.

Słaby związek emocjonalny z ojcem, przy jednoczesnym zbytnim przywiązaniu do matki, jest uznawany za główną przyczynę lęku przed szkołą.

Czy wiesz, że :

1. Gdy ojciec dyscyplinuje dzieci mają one później mniejszą tendencję do oszustw i kłamstw.

2. Gdy ojciec daje odczuć jaki jest opiekuńczy , dzieci w przyszłości stają się bardziej hojne, otwarte na ludzi i świat.

3. Gdy ojciec jest nadmiernie surowy, emocjonalnie odległy- dzieci mają większą tendencję do zwierzeń (wskaźnik braku dojrzałości i potrzeby uległości).

4. Gdy ojciec liczy się z opinią dziecka, jest łagodny, okazuje czułość bardzo rozwijają się u dziecka uczucia moralne.

5. Gdy ojciec obdarza córkę większym zainteresowaniem, wpływa to na rozwój w jej zachowaniu cech kobiecych. Mówi się nawet, że córka jest tym bardziej kobieca im bardziej męski był ojciec. Natomiast identyfikacja z rodzicem tej samej płci koreluje z wysokim rozwojem potrzeby osiągnięć.

6. Ojciec , który jest przez syna postrzegany jako silny i kompetentny, a który jednocześnie nie tłumi poczucia wolności stanowi najkorzystniejszy model.

7. Stawianie przez ojców odpowiednio wysokich wymagań, przy jednoczesnym pozytywnym stosunku stwarza odpowiedni klimat do rozwoju intelektualnego

8. Jeśli syn uważa, że jego postępowanie jest podobne do postępowania ojca, mniej przeżywa stany lękowe, ale kształtuje autorytarne cechy osobowości.

9. Im bardziej ojciec jest serdeczny wobec chłopca, tym bardziej chłopiec identyfikuje się z nim i tym pewniej będzie czuł się w roli mężczyzny. Chłopcy, których ojcowie są nieprzyjemni i odrzucają ich emocjonalnie, często stają się zniewieściali.

10. Aktywne, zdrowe uczestnictwo ojca w wychowaniu syna pozwala synowi na zerwanie symbiotycznej więzi łączących go z matką. Tym samym na wykształcenie zdrowej, męskiej seksualności, męskiej tożsamości. Jeśli się tak nie stanie będzie, w dorosłym życiu, nienawidził kobiet za to, że ich potrzebuje.

Z badań niezbicie wynika, iż to właśnie nieobecny ojciec jest tym nieszczęściem, które w największym stopniu łączy młodocianych przestępców- nie kolor skóry, nie brak edukacji, nie bieda.

---

Alicja Sieklucka

http://szkolnedziecko.pl - porady dla rodziców

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 16 grudnia 2011

Gdy nasza pociecha używa brzydkich słów

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki


Marzeniem każdego rodzica jest, aby jego dziecko było wzorowe pod każdym względem. Wiąże się to z dobrymi wynikami w szkole, kulturą przy stole i w stosunku do starszych, aż wreszcie z kulturą osobistą, zwłaszcza w miejsca publicznych.

A właśnie z tą bywa różnie, zwłaszcza, jeśli dziecko zaczyna używać zwrotów i słów, o których nawet Ci się nie śniło. Co jeszcze gorsze, zwraca się w ten sposób, nawet nie wiadomo do kogo w miejscach szczególnie uczęszczanych – na placu zabaw, podczas wizyty w przychodni, czy, gdy stoicie w kolejce do kasy. Dlaczego to robi? Czy to wina rodziców, czy środowiska, w którym się obraca? A może jedno i drugie? I wreszcie, co zrobić, żeby nasze dziecko znów odznaczało się nienagannym zachowaniem?

Najpierw powinniśmy poszukać przyczyn takiego zachowania. Dziecko najpewniej brzydkie słowa usłyszało – nie mogło ich sobie wymyślić. Teraz pojawia się pytanie „gdzie”? W przedszkolu, na placu zabaw, w telewizji, a może...w domu? Jeśli rodzicom zdarza się „rzucić mięsem”, to prawdopodobnie wszystko jest jasne i pojawia się rozwiązanie. Kategoryczny zakaz używania słów brzydkich, a zastąpienie ich takimi, które nie sprawiają, że włos jeży się na głowie. Jeśli natomiast w domu nikt nie używa wulgaryzmów, wątpliwe jest również to, że usłyszało je w telewizji, to trzeba z nim „poważnie porozmawiać” - najpewniej usłyszał „te słowa” na podwórku.

Dlaczego nasza pociecha powtarza słowa, których znaczenia nie zna? Małe dziecko, podobnie jak dorosły chce zdobyć uznanie w grupie, do której przynależy. Jeśli wśród podwórkowych kolegów ktoś od czasu do czasu powie „o cholera”, to „nowemu” w podwórkowym gangu również wypada – to jak bilet wstępu. Dziecko nie zdaje sobie również sprawy z tego, że to, co mówi jest złe. Właśnie z tego powodu rodzice słyszą brzydkie słowa również w domu, czy w miejscach publicznych.

Jak sobie radzić w takiej sytuacji, zwłaszcza, jeśli nad nami wisi samotne wychowywanie dziecka? Jak wiadomo, w pojedynkę trudniej, ale to nie znaczy, że to niewykonalne. Z dzieckiem trzeba rozmawiać. Rozmawiać poważnie, niezależnie od tego ile ma lat. Trzeba mu wytłumaczyć, że słowa, których używa są brzydkie i dorosłym jest przykro, kiedy tak mówi. Zakazywanie nie wchodzi w grę, bo działa zupełnie odwrotnie. Im więcej zwracania uwagi, tym większe prawdopodobieństwo, że dziecko będzie nas doprowadzało do szewskiej pasji. Z używania wulgaryzmów dziecko powinno wyrosnąć, istnieje też duże prawdopodobieństwo, że wyczerpie ich limit i te mu się znudzą.

---

T.G.

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Śniadanie to ważne danie...

Autorem artykułu jest Renata G


Dziecko dobrze rozpocznie dzień,jeśli rano przygotujemy mu wartościowy posiłek. Śniadanie powinno być nie tylko smaczne ale i urozmaicone.
A więc bądźmy kreatywni.

Pierwszy posiłek jest bardzo ważny, bo dostarcza dziecku energii po długiej, nocnej przerwie. Malec powinien dość szybko zasiąść do stołu, najlepiej w ciągu godziny od przebudzenia. Inaczej stanie się marudny i nie będzie miał ochoty nawet na najciekawsze zajęcia. Na talerzu powinno się znaleźć pełnoziarniste pieczywo, wędliny, jajka oraz warzywa i owoce.

Dziecko powinno regularnie jeść rozmaite przetwory mleczne.Mogą to być twarożki, serki homogenizowane, jogurty a nawet niewielki ilości żółtego sera. może też pić kakao oraz kawę zbożową.Raz lub dwa razy w tygodniu dziecko chętnie zje kaszkę mleczno-zbożową, lub kaszę manną.Możemy też zrobić płatki śniadaniowe na mleku.
Zbożowe co nieco:
Ważnym składnikiem śniadanka powinno być pieczywo. Najbardziej wartościowe jest pełnoziarniste,zawiera sycące węglowodany zbożowe, składniki mineralne oraz błonnik. Białe bułki pszenne mają śladowe ilości cennych składników , dlatego najlepiej od początku przyzwyczajać malca do jedzenia różnych gatunków ciemnego pieczywa. Maluchy na ogół dośc szybko przekonują się do nowych smaków Godne polecenia są np. płatki z pełnego przemiału. Informacja o tym że produkty są z pełnego przemiału powinna znajdować się na etykiecie.

Kolorowe dodatki:

Specjaliści od żywienia dzieci podkreślają, że dzieci powinny jeść dużo warzyw i owoców. Są źródłem witamin, kwasu foliowego, potasu, magnezu oraz błonnika, który wspomaga trawienie. Do kanapek które podajemy dziecku dokładajmy zawsze sałatę, plasterki ogórka kiszonego jak i świeżego, pomidora, rzodkiewki, a nawet paprykę. Warto przyzwyczajać malca do smaku szczypiorku oraz natki - można nimi przyozdabiać kanapki oraz dodawać do jajecznicy twarożku czy różnych past do smarowania.


Wędliny, jajka i ryby:


Produkty te zawierają przede wszystkim pełnowartościowe białko oraz witaminy z grupy B. Cholesterol z jajek wspomaga pracę układu nerwowego. Również kwasy tłuszczowe z ryb korzystnie wpływają na rozwój dziecka.

Więc smacznego.

---

Renata

www.naszedzieci-renata.blogspot.com

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl